czwartek, 9 października 2008

Drugi post

Jak się okazuję napisanie drugiego posta wcale nie przychodzi z większą łatwością niż pierwszego..
Miałem za dużo nie gadać ale dwóch rzeczy sobie nie daruję:D
Po pierwsze MFK - czyli międzynarodowy festiwal komiksu, który miał miejsce w ubiegły weekend.
Obfitował w wiele atrakcji i naprawde pozytywnych zdarzeń.

Po pierwsze mogłem na żywo zobaczyć, posuchać i pooglądać ( ale o tym później ) prawdziwe gwiazdy światowego formatu - Milo Manara, Moebius, Rosiński, Polch (??) czyli starszych panów pod 70-80 którzy w komiksie osiągneli już prawie wszystko a jak widać i słychać ciągle czerpią z tego ogromną przyjemność.

Po drugie - wzieliśmy udział w paru sympatycznych bitwach komiksowych na żywo ( w jednej z nich udało mi się wygrać zajebiaszczy zestaw szkolny firmowany przez samego Batman'a) a także w tej najważniejszej wieczorem - w wyborze miss festiwalu. Podchodził kto chciał i cykał swoją "piękność" i o ile do czasu był to raczej festiwal popularności w środowisku komiksowym to w momencie w którym do sztalug podeszli mistrzowie zaczeła się prawdziwa jazda. Szczególne ukłony w stronę Grzegorza Rosińskiego który moim zdaniem zrobił rzecz najświeższą i z pomysłem.

Po trzecie zobaczyłem że polski komiks ma się nawet nie tak źle jak mi się wcześniej wydawało, a rozdanie nagród połączone z wystawą Milo Manary i Siudmaka w łódzkim muzemu włókiennictwa robiło wrażenie imprezy poważnej i profesjonalnie przygotowanej ( swoją drogą ciekawe ile wydali na banery reklamowe wywieszone przez całą ulice Piotrkowską )
Zastanawialiśmy się nawet z Waldemarem kiedy przyjdzie taki czas że w tej części Europy będzie można zorganizować na takim poziomie festiwal concept-art'u czy w ogóle projektowania na potrzeby gier video ale ta gałąź sztuki jest niestety jeszcze w zbytnim zalążku w porównaniu z komiksem.
Co do wystawy - to o ile Manara robił jak zwykle bardzo pozytywne wrażenie to Siudmak zaprezentował swoje prace z ostatniego roku pozostawiając na twarzach niektórych dziwny grymas :)

Udało mi się też przetestować wacoma cintiqua i zrobił na mnie całkiem pozytywne wrażenie - co prawda 9000zł za całkiem pozytywne wrażenie to jeszcze trochę za dużo..
Reszta festiwalu to głównie picie, oglądanie komiksów i znowu picie.. a łatwo nie jest jak sie nocuje w mieszkaniu człowieka który wygrał grand prix festiwalu i trzeba oblewać zwycięstwo ( gratki Kuba! ) Aha.. no i gejowskie dowcipy, non stop - dzięki Waldkowi i Torturowi - to był świetny łikend. Nie wspominając o Konradzie który w szrankach w piciu rozmaitych wypitków wraz ze Śledziem przepił chyba pół pensji:D

W ciągu ostatnich dwóch tygodni udało mi się też zaliczyć pierwszy wypadek samochodowy;) Jak to mówią kaczka się nie nauczy pływać dopóki jej się do dupy nie naleje..
Ale nie moja wina. Wiem już że towarzystwa ubezpieczeniowe to banda łobuzów i tyle:)
Jedna rzecz pozostanie chyba dla mnie bezcenna - mina domorosłego biznesmena, pod trzydziestke, który przez swoje szczeniackie zachowanie wjechał dwudziestoletniemu "gnojkowi" w sportowy samochód :D

W międzyczasie zostałem poproszony o zrobienie okładki do komiksu o "Szramie" - zbioru krótkich histori o enigmatycznym człowieku autorstwa paru polskich komiksiarzy. Pokusze się - a co mi tam.

No i dalej dłubie "Drugie życie agenta Miszutina" - i wciąż mnie to coraz bardziej wkręca. Oto dwie nowe plansze:


3 komentarze:

Artur Sadlos pisze...

Podoba mi się ten komiks, bardzo mi się podoba

Milena Mlynarska pisze...

A że ja też tam byłam, to już nie napisał ;p
Nie mniej gratulacje z okazji drugiego posta - tak się zastanawiałam, czy będzie kolejny no i proszę ;D

Unknown pisze...

a ja niestety nie byłam, a sam komiks podoba mi się(choć się na tym za bardzo nie znam)bo daje możliwość refleksji. mam dla Ciebie nowe płyty, z tych co polubisz przynajmniej jedną(;), zgłoś się do mnie jak znajdziesz chwilę