środa, 29 października 2008

Fucking Whoowza! Czyli rzut okiem

Ponieważ cierpie ciągle na brak czasu, lub gdy go mam to jestem zmęczony albo zwyczajnie mi się nie chce:] moje wpisy będe robił sporadyczne aczkolwiek przydługaśne.
Dzisiejszy wpis sponsorują warsztaty grafiki które niedawno się odbyły na Włodkowica oraz gry komputerowe.
Zacznę od ostatniej soboty- czyli bezapelacyjnie mistrzowskich popisach Waldka w speed-paintingu oraz Konrado wraz z Torturem w dyniowaniu rzeźb.
Po pierwsze- nie spodziewaliśmy się że cieszyć się to będzie aż takim zainteresowaniem - pozdrowienia dla ludzi ze Stargardu szczecińskiego którzy tłukli się 5h pociągiem żeby zobaczyć nasze wypociny:D
Działo sie sporo i fajnie - biorąc pod uwagę że większość było całkowitą improwizacją a w czasie warsztatów nie wiedzieliśmy co będzie sie działo za chwilę;)
Ogólnie panowała fajna, twórcza atmosfera. Następne warsztaty na których prawdopodobnie będzie można nas spotkać jako prowadzących odbędą się w okolicach 8-16 listopada ( dokładna data jeszcze nie znana) w ramach imprezy Wrocław Miasto Sztuk. gdzie będziemy bazgrolić w klimatach post-apo.

Zdjęcia podpierdzielone z blogu Tortura- tam także obszerniejsza relacja.

Rzeźbienie w dyniach:

Rysowanie modelek:


Bitwy komiksowe:


Ostatnio wpadło mi w oko pare, starych już stosunkowo cinematiców do Warhammera i StarCrafta. Urzekł mnie rozmach i dopracowanie tych filmów - do których notabene zatrudniane są już osobne studia, reżyserzy i animatorzy. Widać jak każde ujęcie jest przemyślane, akcja dzieje się "w tempie" a widz ma wrażenie że ogląda poprostu kawałek z wysokobudźetowego filmu akcji. ( Tak to jest w grach które już dawno na siebie zarobiły dając swoim twórcom wille z basenami a które to robione są nie jakby na to przyzwoitość wskazywała rok czy dwa ale lat 5 lub 10?)
Wszystko fajnie - przemysły gier i filmów już dawno się ze sobą zespoliły tworząć gigantyczną hybrydę- na której i tak chyba bardziej korzystają w tym momencie gry.
Gry teraz mają miliony wodotrysków, dopracowaną, spójną i charakterystyczną kolorystykę, cut-sceny przypominające ujęcia z filmów - ale zawsze są dwie strony medalu. Ludzie mówią: kiedyś to była fabuła, klimat a teraz tylko efekty wizualne - BZDURA! Nad scenariuszami do współczesnych gier siedzą coraz lepsi scenarzyści a sił w tym nowym medium coraz częściej próbują reżyserzy. Klimat jest i fabuła też jest- często lepsza niż dawniej.
Zastanawiam się czy problem nie leży w głowie - tzn. kiedyś grafika była bardziej umowna,pozwalała więcej działać wyobraźni, wgłębiać się lepiej w te "drugie dno",było mnóstwo deatli które ludzka natura poprostu w sposób obrzydliwy ubóstwia - dziś wszystko jest podane na tacy - szybko i zajebiście schludnie! Uczta dla oka - resztki dla głowy i duszy ;)
Ma być dynamicznie i pompatycznie - te dwa słowa chyba najlepiej opisują trendy we współczesnych grach - a wiadomo że tak to się nidy całośći nie ogarnie - i tak ma być bo detali tam nie ma:D
Nie wiem czy to dobrze czy źle - fakt faktem że wpiszę się tymi słowami prawdopodobnie w trend w narzekaniu na współczesne gry ale od dawna nie zagrałem w nic co bym mnie wciągneło.
Jeżeli Assasin;s Creed albo BioShock ma być uderzeniem z kopyta w potylice to ja dziękuję wychodzę:D
Call of Duty 4 daało radę.. no cóż czekam na piątke :D

Cinematiki:

Warhammer Online

Warhammer Age of Reckoning


Starcraft Ghost


W międzyczasie zrobiłem piąta plansze o Miszutinie - akcja powoli się rozwiązuje - zrobię jeszcze jedeną planszę i narazie zamykam projekt żeby móc zabrać się za coś nowego.

Gdyby nie te żenująco nudne studia dałoby radę porobić więcej.


środa, 15 października 2008

Halloweenowe warsztaty rysunkowe i zlot piwny

Zapraszam serdecznie 25 października do Wrocławia, do klubu Włodkowica 21 mieszczącego się, a jakże na ulicy Włodkowica na Warsztaty Rysunkowe:
http://www.digart.pl/forum/temat/825718/2510_-_Wroclaw_-_Digartowe_warsztaty_rysunku.html

Gdzie wraz z Torturem, Waldkiem, Konradem i Koko będziemy się starać zrobić coś z niczego ( a nie jest to łatwe biorąc pod uwagę że ostatnio Torturowi zabrakło białych teł do Fotoszopa i musiałem mu czyste kartki skanować)

Przy okazji taki baner wymociłem co śmiga teraz po Digarcie:

czwartek, 9 października 2008

Drugi post

Jak się okazuję napisanie drugiego posta wcale nie przychodzi z większą łatwością niż pierwszego..
Miałem za dużo nie gadać ale dwóch rzeczy sobie nie daruję:D
Po pierwsze MFK - czyli międzynarodowy festiwal komiksu, który miał miejsce w ubiegły weekend.
Obfitował w wiele atrakcji i naprawde pozytywnych zdarzeń.

Po pierwsze mogłem na żywo zobaczyć, posuchać i pooglądać ( ale o tym później ) prawdziwe gwiazdy światowego formatu - Milo Manara, Moebius, Rosiński, Polch (??) czyli starszych panów pod 70-80 którzy w komiksie osiągneli już prawie wszystko a jak widać i słychać ciągle czerpią z tego ogromną przyjemność.

Po drugie - wzieliśmy udział w paru sympatycznych bitwach komiksowych na żywo ( w jednej z nich udało mi się wygrać zajebiaszczy zestaw szkolny firmowany przez samego Batman'a) a także w tej najważniejszej wieczorem - w wyborze miss festiwalu. Podchodził kto chciał i cykał swoją "piękność" i o ile do czasu był to raczej festiwal popularności w środowisku komiksowym to w momencie w którym do sztalug podeszli mistrzowie zaczeła się prawdziwa jazda. Szczególne ukłony w stronę Grzegorza Rosińskiego który moim zdaniem zrobił rzecz najświeższą i z pomysłem.

Po trzecie zobaczyłem że polski komiks ma się nawet nie tak źle jak mi się wcześniej wydawało, a rozdanie nagród połączone z wystawą Milo Manary i Siudmaka w łódzkim muzemu włókiennictwa robiło wrażenie imprezy poważnej i profesjonalnie przygotowanej ( swoją drogą ciekawe ile wydali na banery reklamowe wywieszone przez całą ulice Piotrkowską )
Zastanawialiśmy się nawet z Waldemarem kiedy przyjdzie taki czas że w tej części Europy będzie można zorganizować na takim poziomie festiwal concept-art'u czy w ogóle projektowania na potrzeby gier video ale ta gałąź sztuki jest niestety jeszcze w zbytnim zalążku w porównaniu z komiksem.
Co do wystawy - to o ile Manara robił jak zwykle bardzo pozytywne wrażenie to Siudmak zaprezentował swoje prace z ostatniego roku pozostawiając na twarzach niektórych dziwny grymas :)

Udało mi się też przetestować wacoma cintiqua i zrobił na mnie całkiem pozytywne wrażenie - co prawda 9000zł za całkiem pozytywne wrażenie to jeszcze trochę za dużo..
Reszta festiwalu to głównie picie, oglądanie komiksów i znowu picie.. a łatwo nie jest jak sie nocuje w mieszkaniu człowieka który wygrał grand prix festiwalu i trzeba oblewać zwycięstwo ( gratki Kuba! ) Aha.. no i gejowskie dowcipy, non stop - dzięki Waldkowi i Torturowi - to był świetny łikend. Nie wspominając o Konradzie który w szrankach w piciu rozmaitych wypitków wraz ze Śledziem przepił chyba pół pensji:D

W ciągu ostatnich dwóch tygodni udało mi się też zaliczyć pierwszy wypadek samochodowy;) Jak to mówią kaczka się nie nauczy pływać dopóki jej się do dupy nie naleje..
Ale nie moja wina. Wiem już że towarzystwa ubezpieczeniowe to banda łobuzów i tyle:)
Jedna rzecz pozostanie chyba dla mnie bezcenna - mina domorosłego biznesmena, pod trzydziestke, który przez swoje szczeniackie zachowanie wjechał dwudziestoletniemu "gnojkowi" w sportowy samochód :D

W międzyczasie zostałem poproszony o zrobienie okładki do komiksu o "Szramie" - zbioru krótkich histori o enigmatycznym człowieku autorstwa paru polskich komiksiarzy. Pokusze się - a co mi tam.

No i dalej dłubie "Drugie życie agenta Miszutina" - i wciąż mnie to coraz bardziej wkręca. Oto dwie nowe plansze: